poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Gdzie jest ta osoba?

Lubię ćwiczyć. Lubię sport w każdej postaci. W wakacje miałam ćwiczyć dużo. Miało być tak pięknie. Jednak jest końcówka wakacji, a jest jeszcze gorzej. Brakuje mi chęci. Brakuje mi motywacji. Brakuje mi wsparcia. Zawsze myślę pozytywnie, ale akurat w tej sferze nie potrafię sobie powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ponieważ, aby było dobrze to sama muszę powalczyć. Tak na prawdę, tak mocno, z całych sił. Muszę wziąć się w garść, włączyć ćwiczenia i zacząć znowu. Na nowo. Lecz brakuje mi sił. Zwyczajnie. Sił mentalnych jak i tych fizycznych, gdzie mięśnie odmawiają posłuszeństwa, a ja się wtedy poddaje.
Na początku jak zaczynałam przygodę z ćwiczeniami z Ewą Chodakowską nie było u mnie desperacji. Był spokój. Wolałam wszystko robić powoli. Chudnąć mniej, ale bez efektów jo-jo i tych innych skutków szybkiego odchudzania. Byłam racjonalna. Wtedy czułam się radosna, bo ćwiczyłam z przyjemnością. Teraz czuję gdzieś wewnętrznie tą desperację, ten mus. Próbuję to gdzieś zdusić w sobie, ale nie potrafię. Ta desperacja powoduje, że tym bardziej nie mam ochoty na ćwiczenia. To nie jest motywujące. Próbuję znowu odnaleźć w sobie siłę by znowu zacząć. Tą racjonalną. To nie jest takie proste. W tej chwili na prawdę stoję w miejscu i nie potrafię zrobić kroku na przód.

Taka jest prawda, że bardziej potrafię wesprzeć kogoś, obudzić wiarę w samego siebie u kogoś, a u mnie to jest już trudniejsza sprawa. Wszystko mam poukładane, ale walka o własne zdrowie, o figurę, o kondycję mam rozpieprzoną. Tu już w prawdzie w większym stopniu chodzi o zdrowie. Dla zrozumienia -  nie jestem obszernie otyła, mam szczupłe nogi. Ale oponka na brzuchu, która nie jest taka mała, może powodować różne choroby. Cukrzycę, która jest w mojej rodzinie od pokoleń, ma ją mój tata, ma dziadek. Więc to już jest dla mnie niebezpiecznie z uwarunkowań genetycznych. Masa innych chorób rodzi się z oponki na brzuchu. Ale ta świadomość tak na prawdę wcale nie pomaga. Jeszcze bardziej mnie dołuje.

Kurcze. To jest pierwszy dzień od kilku miesięcy, w którym zastanawiam się co mam robić. Niby powinnam się ruszyć. Ale coś mnie trzyma. Nie ogarniam siebie w tej chwili. Zastanawiam się gdzie zniknął ten mój optymizm? Przez kilka tygodni aż kipiał, a teraz już wyparował. Akurat dziś. Kto mówi każdemu, że chcieć to móc, żeby się nie poddawać, żeby myśleć pozytywnie. No kto? Więc gdzie się podziała ta osoba w tej chwili? Jestem cholernie zła na siebie. Zaczynam zawodzić. Może następne dni będą lepsze? Bo mam już dosyć.

12 komentarzy:

  1. Aż tak nie przejmuj się oponką, nie każdy musi być szczupły i mieć płaski brzuch jak deska:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze trudniej jest zmotywować samego siebie niż innych. Co do tych ćwiczeń to przyznam, że mam bardzo podobnie - chociaż tu nie chodzi o zwalenie dod. kilogramów, a kondycję i sam fakt robienia czegokolwiek. A i tak nie mam na to kompletnie ochoty, ehh.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie potrafisz ruszyć, bo narzuciłaś sobie zbyt wielką presję. Umysł nie reaguje na przymus, znaczy reaguje, ale odwrotnie do zamierzonego celu.
    Zrób sobie racjonalny plan. Z podkreśleniem racjonalny. Ustal ile razy możesz ćwiczyć w ciągu tygodnia wg własnych możliwości. Zawsze można tą liczbę zwiększać niż najpierw narzucić sobie maksymalne tempo i potem nie dawać rady, przy czym pojawia się frustracja.

    Pooglądaj sobie różne ćwiczenia z Ewą, broń Boże nie zaczynaj od Killera! I pamiętaj - nie musisz od razu ćwiczyć tak wytrwale jak ona. Ewa jest cholernie wyćwiczona, robi to codziennie, więc dla niej taki trening to jak dla nas podniesienie łyżeczki do herbaty ;) Ważne, żebyś wykonywała ćwiczenia precyzyjnie, ale w swoim tempie :) I koniecznie pooglądaj sobie efekty innych dziewczyn! One cholernie motywują!

    Dasz radę! Wierzę w Ciebie! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czytam to co napisałaś i masz rację. Chyba tak jest, że narzuciłam sobie zbyt wielką presję. Szczególnie teraz - na czas wakacji.
      Myślę, że 4-5 razy w tygodniu wykonywanie skalpela lub innych szok treningów będzie dobrze :) Efekty dziewczyn zdecydowanie motywują i to bardzo! :)

      Bardzo Ci dziękuję za te słowa! :**

      Usuń
    2. Dziękuję :) Pamiętaj, że zacznie się niedługo szkoła, więc tym bardziej możesz mieć ograniczony czas.
      Też tak myślę :) Zobacz sobie jeszcze trening z gwiazdami, ostatni z Malinowską, tam są ćwiczenia na płaski brzuch :)

      Nie ma za co! :****

      Usuń
  4. Jestem pewna, że to tylko chwilowy kryzys. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wsparcie jest bardzo ważne, szczególnie ćwiczenie z kimś daje kopa do działania. Też mam teraz zastój w ćwiczeniach, miesiąc wytrwale ćwiczyłam prawie codziennie i teraz po prostu odpuściłam, brakuje tej motywacji. Mam nadzieje że i w moim i Twoim wypadku to chwilowy kryzys i pokonamy go! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mała, napisz na mojego mejla. Z chęcią pomogę Ci odnaleźć w Tobie motywację do ćwiczeń! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Najgorsze jest to, że sami wspieramy innych, a sami sobie nie dajemy rady. Mam to samo. I czuję się z tym okropnie. Ale wierzę, że nam się uda. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurde, jakbym czytała o sobie. Miało być pięknie, rozmiar albo dwa w dół. A tu niestety. Nie mogę się zebrać. Złoszczę się na siebie i to jeszcze bardziej demotywuje.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo.
Dziękuję, za wiarę i motywację.
Dziękuję za to, że jesteś :*
<3