Nie wiem w jaki sposób, nie wiem skąd w moim życiu pojawił się M. Nie znam go. Znam tylko jego imię i powierzchowne rzeczy usłyszane od koleżanki. Cała sytuacja jest specyficzna. On jest specyficzny, a ja w tym wszystkim zagubiona. Nie wiem co czuję i nie wiem co mam myśleć. Nie wiem czym takim on mnie zainteresował. Nie ma powalającego wyglądu, a charakteru nie znam, więc co takiego mnie w nim zaciekawiło? Gdybym znała odpowiedź na to pytanie z pewnością byłoby mi łatwiej zdecydować co robić.
To jak się potoczy cała sytuacja w tej chwili zależy tylko ode mnie. To ja muszę jakoś zorganizować poznanie go. Moja koleżanka go zna i może zorganizować spotkanie, tylko tak na prawdę nie wiem czy tego chcę. I tutaj jest problem. Boję się, że to moje koleżanki wmówiły mi, że on mi się w pewien sposób podoba, a ja nie potrafię spojrzeć na to z własnej perspektywy. Nie chcę, żeby w obliczu sytuacji, kiedy już go poznam nagle dotarło do mnie, że tak na prawdę nie jestem nim zainteresowana, a tylko koleżanki wysnuły we mnie takie wrażenie. A on poczuje się zawiedziony.
Drugą sprawą którą się boję jest zupełnie coś innego. Jeśli w chwili kiedy go poznam, on na prawdę mi się spodoba i coś do niego poczuję okaże się, że ja dla niego jestem nikim ważnym. Tak może się stać, a ja bardzo tego nie chcę.
W tej chwili nie wiem co mam myśleć, co robić. Nie wiem co czuję. W sumie nic nie czuję. Od pewnego czasu bardzo poszukuję miłości, ale nie chcę robić czegoś na siłę. Ja tak mam, że sobie coś naobiecuję, narobię złudzeń, a potem nic z tego nie wyjdzie. A nie potrafię inaczej. Do wielu spraw potrafię podejść z dystansem, ale są takie do których po prostu się nie da. Nie mogę po porażce, po zawodzie samej siebie być obojętna. Okaże się, że nic z tego nie będzie, a ja po prostu odejdę i zapomnę. To niemożliwe. Przyjmując oczywiście, że po zawarciu znajomości coś do niego poczuję.
Oczywiście nie musi okazać się tak, że nic by z tego nie było. Ale moją pułapką jest to, że ja już teraz myślę, że coś mogło by być, choć nawet nie wiem co czuję.
Przyjaciółka radzi mi bym zaryzykowała i poznała go, a sytuacja sama się jakoś rozwinie. Nic nie tracę, a może poznam wspaniałego chłopaka.
Gdybym chociaż czuła jakąś iskierkę fascynacji, zauroczenia, a on po prostu mnie interesuje, nic więcej. Coś mi się w nim podoba, coś mnie ciągnie, ale nie wiem co. Nic nie czuje i nie wiem czy mam się w to zagłębiać. Boję się zawodu.
Ta sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana. Trudno opisać słowami.
Muszę pomyśleć, zastanowić się.
Jeśli w ogóle zrozumieliście tą chaotyczną paplaninę to z niecierpliwością czekam na Wasze opinie. Mam nadzieję, że jakoś dotrwaliście do końca :)
Ryzyk fizyk. Według mnie lepiej spróbować niż potem żałować, że się zrezygnowało! :)
OdpowiedzUsuńNie znasz go, a możesz poznać. Nie musicie od razu zostać parą, możesz zyskać dobrego kumpla :)
OdpowiedzUsuńZresztą jak się boisz, zawsze możecie się spotkać w trójkę (Ty, koleżanka i On) i iść razem do kina. Taki niezobowiązujący wypad, a będziesz miała okazja go trochę poznać.
Troszkę za dużo myślisz, za wiele się zastanawiasz - pójdź na żywioł, na pewno nic złego się nie stanie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zrób coś. Albo go polubisz, albo nie, nikt nie każe Ci od razu wychodzić za mąż. A tak będziesz długo żałowała, że nie spróbowałaś.
OdpowiedzUsuńlepiej raz zaryzykować niż w nieskończoność trzymać się w niepewności.
OdpowiedzUsuńNiektórzy mają w sobie taką dziwną siłę, że niesamowicie przyciągają. Sama jestem jej ofiarą. Ale ona na ogół jest dobra.
OdpowiedzUsuńMoże najpierw na sam początek dowiedz się, czy kogoś przypadkiem nie ma. A później? Idź na żywioł. Zawsze to jakieś doświadczenia i wspomnienia :)
OdpowiedzUsuń