Wiem, trochę mnie tu nie było i zaniedbałam mojego oraz wasze blogi. Trochę to wynikało z braku czasu a i trochę z braku weny.
Rzeczą, która w tej chwili psuje częściowo mój nastrój jest to, że właśnie dzisiaj pomału zaczyna do mnie docierać jaki błąd popełniłam idąc do szkoły, w której jestem. Co prawda nie miałam wyboru, bo do innych szkół się nie dostałam, więc to nie zupełnie mój błąd. Nie chodzi o klasę, czy nawet nauczycieli, ale o sam system, który tutaj funkcjonuje. Jestem na profilu o przedmiotach rozszerzonych polski, biologia, wos. Wspomnę również, że chciałam dostać się na biologiczno-chemiczny profil, ale no cóż - nie dostałam się. Od drugiej klasy muszę uczyć się przedmiotów w moim profilu w zakresie rozszerzonym z dodatkiem matematyki i angielskiego na podstawie. Tyle faktów a teraz sedno sprawy. Chciałam na maturze zdawać także chemię, gdyż w raz z biologią będzie mi to potrzebne do zawodu, który sobie wybrałam. I co? I nie mogę w tej porypanej szkole sobie tej chemii zdać, gdyż jakbym chciała to muszę się przepisać do klasy bio-chem. Jakim cudem mam się tam przepisać skoro się tam na początku nie dostałam, a w dodatku i tak jest pełna liczba osób? I co? I na moim profilu od drugiej klasy nie ma fakultetów z chemii, więc nie mogę jej zdać, bo niby jakim cudem mam się jej sama nauczyć. Wiem, pewnie powiecie, że mogę iść na korki, tylko że co mi da chodzenie na korki raz w tygodniu, jak gdybym dostała się do innej normalnej szkoły to bym miała tą chemię cztery razy w tygodniu. Już nawet nie wspomnę, że wos, który mam na moim profilu do niczego mi się nie przyda, a muszę się go uczyć. Paranoja.
W innych szkołach to jest tak, że w pierwszej klasie wybiera się przedmioty jakie się chce zdawać i ma się z nich fakultety. Nawet gdy ktoś jest na humanistycznym to może nawet wybrać sobie fakultety z biologii, a na przykład z historii jak już nie chce, nie musi zdawać i się uczyć w drugiej klasie i żadnego przepisywania do innych klas nie ma. A ja muszę uczyć się tych przedmiotów, jakie są w rozszerzeniu na moim profilu i nie mogę ich zmienić. Bo przecież skoro wybrałam taki profil to chcę się uczyć dalej tych przedmiotów. Taka jest logika w mojej szkole i w sumie ok, ale jesteśmy jeszcze młodzi i zdania co do zawodu mogą się zmienić. A w dodatku ja sobie tego profilu nie wybrałam, tylko musiałam iść z braku wyboru. Dobrze przynajmniej, że biologię mam.
Wkurzyło mnie to jak się o tym dowiedziałam. Bo kurde pewnie z chemii zostanie mi chodzenie na korki raz w tygodniu. A ciekawe jak sobie maturę zdam z takim trybem nauki tego przedmiotu i jak ja wytrzymam 4 godziny w tygodniu na wosie.
Chaotycznie, ale musiałam to z siebie wyrzucić. Zaległości na Waszych blogach nadrobię wieczorem lub jutro, bo mam więcej czasu :)
Kompletnie ci się nie dziwię, że się wkurzyłaś, ale system tego typu działa w wielu szkołach. Nie tylko w tej, do której chodzisz i śmieszy mnie fakt, że niektórzy tego nie wiedzą i mówią, że np. idą na mat-fiz, a potem po prostu nie będą sie uczyć rozszerzonej fizyki ani matmy, a wezmą sobie np. biologię i chemię. Aż mam ochotę zobaczyć ich miny, jak się dowiedzą, że ich plan nie wypalił i rozwalili sobie trzy lata [albo nawet cały plany na przyszłość]
OdpowiedzUsuńJa jeszcze do niedawna myślałam, że będę mogła sobie wziąć fakultet z chemii, a tu ogromne zdziwienie. Gdybym miała wybór to bym na pewno do tej szkoły nie poszła.
UsuńSystem szkół w naszym kraju jest ogólnie chory. Niby robią wszystko, by było jak najlepiej, a jest coraz gorzej...
OdpowiedzUsuńA nie możesz chodzić na te fakultety czy jakieś kółko z chemii nie przepisując się? Ot tak, po prostu?
Robią wszystko, by było dla nich najlepiej, czyli dla nauczycieli.
UsuńBędę musiała tak zrobić, a to się wiąże z kosztami, ale mus to mus.
Chodzenie na kółka do nauczycieli u Was kosztuje? O.o
UsuńWiesz, ja chodzę do nauczycielki, która mnie nie uczy angielskiego na kółko przygotowawcze do matury, bo moja znowu uczy beznadziejnie. Ale mam to za darmo, mimo że nie jestem jej uczniem.
Nie, kółka w szkole nie kosztują. Źle to ujęłam wcześniej. Coś mi się pomyliło z korepetycjami, a to już kosztuje, ale same kołka to oczywiście, że nie.
UsuńPorypane, ale znam to, u mnie też był problem z fakultetami, dlatego ludzie z mojej klasy nie mogą zdawać biologii i to im zamknęło drogę na kilka kierunków, to samo z chemią, ale z chemii widziałam sami się przygotowują.
OdpowiedzUsuńSpokojnie, może jeszcze coś się zmieni, powodzenia!
Właśnie. Niby jest szansa i mogę sobie chodzić na korki, ale to nie to samo co codzienna nauka. I to mnie wkurza.
UsuńWątpię, ale dziękuję.
Da się nauczyć na korkach na maturę rozszerzoną. Uwierz mi. Sama się tak przygotowuję, moja koleżanka też sama przygotowuje się z chemii i biologii na korkach. Szczerze mówiąc, dla chcącego nic trudnego. Ludzie też sami się przygotowują, bez niczego - mają repetytoria i zakuwają, jak chcą poprawić albo zdać coś dodatkowego.
OdpowiedzUsuńTak masz rację, dla chcącego nic trudnego, tylko chodzi mi też o sam fakt, że taki system funkcjonuje w tej szkole i akurat do takiej musiałam niestety iść.
UsuńW szkołach jest różnie. Każda szkoła ma jakieś wady i zalety, swoje prawa i tradycje. Moja ostatnio też zaczęła kombinować. Gdy zdecydowałam się na maturę z filozofii, to oni mi usunęli filozofię z trzeciej klasy, bo stwierdzili, że mamy za mało godzin z wiedzy o społeczeństwie, którą miałam mieć rozszerzoną, ale teraz (czyli w drugiej klasie) stwierdzili, że w siatce godzin jest podstawa... No, dzięki.
UsuńOni robią wszystko tak by tylko im-nauczycielom było najlepiej. Niestety. W nielicznych szkołach są jakieś normalne zasady, w sumie to nie wiem czy w ogóle gdzieś jest normalnie.
UsuńWłaśnie nie. Moja nauczycielka historii też nie jest zadowolona, bo ma z nami dwie godziny w trzeciej klasie, a jej się nie chce, bo nikt nie zdaje matury z historii, podobnie nauczycielka filozofii - jest załamana. W jednej szkole w moim mieście, uczniowie mają normalne przedmioty w pierwszej i drugiej klasie, potem tylko fakultety. To jest kat.
UsuńNieciekawa sytuacja zdecydowanie. U mnie było tak że kto był z innych profili mógł chodzić na fakultety na przykład z chemii czy biologi bez problemów. Nauczyciele byli otwarci na to, bo te osoby w sumie i tak dużo musiały same robić. Korki to dobre wyjście, kontakt sam na sam z korepetytorem zapewni Ci komfort że będzie skupiony na tym żeby Cię jak najlepiej przygotować do matury.
OdpowiedzUsuńDokładnie i tak jest we wszystkich innych szkołach ponadgimnazjalnych tylko oczywiście nie u mnie. W sumie masz rację, ale niestety trzeba też się liczyć z kosztami.
UsuńCóż, u mnie to wszystko wyglądało inaczej. Byłam sobie na profilu biol-chem-fiz i miałam rozszerzone właśnie te trzy przedmioty, jednak mogłam zdawać, co tylko chciałam. A na korki chodzić musiałam, bo na lekcjach absolutnie nic się nie działo. Nie mam więc pojęcia, co mogę Ci poradzić. Wiem, że dasz radę. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, ja też niby mogę zdawać co chcę tylko nie będę miała fakultetów z przedmiotów innych niż są na moim profilu. Dziękuję :)
UsuńU mnie w ogóle fakultetów nie było albo były o takich porach, kiedy nikomu nie pasowało, a poziom nauczania na nich zerowy, mimo że chodziłam do jednego z najlepszych liceów w mieście. Też popełniłam błąd wybierając LO.
UsuńCiężki temat tu podjęto, ale ok
OdpowiedzUsuńMuszą być w Twojej szkole jakieś zajęcia dodatkowe z tego przedmiotu. Na pewno w twojej szkole jacyś nauczyciele prowadzą takowe, masz zacząć na nie po prostu chodzić. Wątpię by był tylko jeden taki nauczyciel, zatem idź na zajęcia do wszystkich co takowe prowadzą. Dodatkowo, możesz teraz poszukać jakieś szkoły... podzwonić do dyrektorów... popytać czy nie maja jakiś wolnych miejsc w tych klasach ( podać śr. ocen, zachowanie - i cel w jakim chcesz zmienić szkołę ). A także na portalach np sympatia.pl jest dużo nauczycieli szukających żon, popisz z jakimś z chemii... Na dodatek jest wiele stron, które umieszczają zadania, i dają do nich rozwiązania. Zatem... do dzieła! A wos też może być ci w przyszłości potrzebny! Kto wie...
OdpowiedzUsuńCzasami w życiu nie idzie tak jakby się chciało, ale wierzę że ci się uda :) A jak nie, to... No cóż. Trudno. Ale samouki też istnieją i idzie im dobrze.
OdpowiedzUsuń