Przyjaźń jest ciężka, nawet bardzo ciężka, ale jakże warta poświęceń i wszelkiego trudu. Jak na razie jedna z ważniejszych wartości w moim życiu.
Kiedy jest u przyjaciółki wszystko dobrze to jest w porządku. Ale teraz mówię o tym gdy są te sytuacje kryzysowe. Czasami czuję się bezsilna. Ona mi się zwierza, płacze, narzeka, a ja słucham i ciągle muszę pocieszać. Nie to nic złego, ale to jest strasznie trudne. Przynajmniej z mojej perspektywy. Sprawy miłosne, nie będę gadać o szczegółach, ale to nie jest normalna, przeciętna sytuacja. Jej chłopak wyjechał do Anglii i nie często będzie mógł przyjeżdżać. Ja, która nigdy nie zaznałam bycia z kimś, mam jej mówić jak ma postępować? Uczucie dobijające, ale staram się.
Ogólnie rzecz biorąc poszłyśmy do innych szkół. Myślałam, że to jest początek końca naszej przyjaźni. (Tak jestem optymistką i łatwiej innym wmawiać, że to się przetrwa, ale osobiście to nie takie proste) Jednak jakby czuję, że coraz bardziej zbliżamy się do siebie. Kiedyś zapytała mnie: "Sądzisz, że będziemy się jeszcze za kilka lat przyjaźnić? " A ja na to "Tak, jeszcze długie lata, będziemy na swoich ślubach, będziemy bawić swoje dzieci i nic tego nie zepsuje" Rozkleiłam się, bo nie lubię takich rozmów. Zbyt wiele ważnych osób w swoim życiu straciłam, by myśleć czy ją też stracę. Nie, nie stracę. Zdaję sobie sprawę, że jej chłopak jest dla niej najważniejszy. Bo to jest coś poważnego, skoro od kilku miesięcy żyją w związku na odległość i wszelkie trudności potrafią pokonać, to przecież nie jest to jakaś zabawa. To z nim wiąże swoją przyszłość i cieszę się z tego. Nie będę wymagać, bym była na pierwszym miejscu, to nie fair. Ja chcę mieć tylko pewność, że zawsze mogę na nią liczyć i że chłopak nie przysłoni jej naszych relacji. I tak na prawdę już ją mam.
Przyjaźń i miłość to chyba jedne z najważniejszych rzeczy w naszym życie dlatego szczerze zazdroszczę Ci tego, że masz na kim polegać. Oddałabym naprawdę wiele za taką osobę.
OdpowiedzUsuńTy też pewnie kiedyś znajdziesz. Na prawdę życzę Ci tego :*
UsuńKtoś, kto czegoś nie zaznał też czasem może umieć dobrze pocieszyć. Przykładowo - u mnie. Ostatnio, zmarło dwóch moich kolegów, byłam w mega totalnej rozsypce, a przyjaciel przyszedł, wiedział, co musiał zrobić - chociaż mu nikt w życiu jeszcze nie odszedł. Wiedział, czego w tej chwili potrzebuję. O to chodzi. Może czasem liczy się sama obecność?
OdpowiedzUsuńAch, przyjaźń. Ja się boję, że gdy mój przyjaciel się ożeni to się między nami skończy. Fuu, w sumie, to jest bardzo realne, mam nadzieję, w takim razie, że będzie starym kawalerem :D
Także straciłam bliskich osób i tak na prawdę nikt z moich przyjaciół nigdy tego nie zaznał, więc sama sobie z tym radziłam. Ale to inna sprawa. Jasne, obecność i wsparcie jest ważne, ale ktoś często oczekuje rady "Co mam robić? "
UsuńOżeni się i Ty też pewnie wyjdziesz za mąż. Ale przyjaźń prawdziwa jest silna. On będzie miał żonę, ale Ty również będziesz dla niego ważna. Przyjaźń i miłość to zupełnie dwie inne kategorie uczucia :)
Co robić? Ale to nawet osoba, która tego zaznała, nie powie Ci. Każdy na swój własny, uczuciowy sposób to przeżywa. Zresztą... ja to bym nawet nie chciała, by mówić jak sobie z tym radzić.
UsuńTylko problem, że jest sześć lat starszy :). Ja wiem, ale tu nie chodzi o nas, ale wiesz... teraz, gdy jesteśmy praktycznie sami razem, to okej, wtedy dojdą mu inne obowiązki, rodzina, żona - nie będzie mógł spędzać z przyjaciółką tyle czasu :D. Inne kategorie mówisz? Jednak często związki wygrywają z przyjaźniami.
No ale z tym różnie bywa moim zdaniem. Czasami owszem nie potrzebujemy słów, wystarczy sama obecność, ale czasem obecność nie wystarcza.
UsuńNie ważne ile czasu będziecie ze sobą spędzać. Najważniejsze, że on ciągle będzie Twoim przyjacielem i będziesz mogła na niego liczyć w każdej sytuacji :)
Wygrywają? Masz na myśli, że przyjaźń już nie jest ważna? Czy, że wybiera się żonę zamiast przyjaciółki?
Ja od pewnego czasu uważam, że miłośc jest najważniejsza (jeśli oczywiście spotka się tą prawdziwą) bo to przecież z żoną/mężem dzielisz życie, żyjesz w jednym domu, spędzasz z nim całe dnie, wychowujesz dzieci itd, a przyjaźń jest ważna, ale przyjaciel ma też swoje życie i swoją miłość. Tylko tu chodzi o to, że przyjaźń może być wieczna, a miłość niekoniecznie.
To wszystko zależy od ludzi.
UsuńPrzyjaciel, z którym nie spędza się wiele czasu, to już dla mnie nie to samo. Człowiek, o którym wspomniałam, jest moim najlepszym przyjacielem, bo może być zawsze obok, zawsze, zawsze. Bez względu na nic. Coś się stało, nagle - on jest, obok, by mnie wesprzeć. Nie jest na facebooku, na GG, na telefonie czy jeszcze innym komunikatorze, jest obok, by pocieszyć i przytulić. :)
Przychodzi taki moment w życiu, że najważniejsza jest rodzina. No, sama widzisz - miłość jest najważniejsza (choć ja tak nie uważam), to jak można wymagać od kogoś, by spędzał jeszcze z przyjaciółką mnóstwo czasu, bo coś tam.
Dla mnie to zawsze przyjaźń jest najważniejsza. Według mnie, bez przyjaźni nie ma miłości. Małżonkowie to muszą być przyjaciele.
Oczywiście i to jest cudowne, że on zawsze był, kiedy go potrzebowałaś, bez wyjątku i zawsze, ale to wciąż nie znaczy, że musisz to stracić. Może w mniejszym stopniu, ale pewnie on zawsze będzie kiedy tylko coś by Ci się działo. Może nie codziennie, ale ciągle w każdej sytuacji. Tak myślę, ale nie znam go, ani całkowitych waszych relacji, więc nie mogę dokładnie się wypowiadać.
UsuńBo teoretycznie najważniejsza jest rodzina. I żona zawsze będzie na pierwszym miejscu. Tak samo jak Ty spotkasz przyszłego męża i myślę, że to on będzie dla Ciebie najważniejszy.
Wiesz co, ja przyzwyczaiłam się do myśli, że dla mojej przyjaciółki chłopak jest najważniejszy. Sama mi to wprost powiedziała. To nie znaczy, że już jej na mnie nie zależy, ale jej chłopak jest jej przyszłością, życiem, a ja tego częścią. A to bardzo dużo.
Niby oczywiście nic nie jest pewne, ale znam kilkadziesiąt przypadków, gdzie wygrywa małżeństwo, rodzina. Bo chyba tak rzeczywiście powinno być, mimo wszystko. Często też chodzi o zazdrość. ;)
UsuńJasne, że tak. I o to chodzi, że u niego ten etap nastąpi znacznie wcześniej niż u mnie ;).
Ja bym nie mogła. Nie tylko czułabym się winna, to jeszcze straciłabym może niepowtarzalne momenty z życia przyjaciół.
Mam podobny problem. Może nie zwierza mi się ze swoich problemów bliska przyjaciółka (jest sama), ale koleżanki. Potrafię jedynie przytakiwać w takich sytuacjach i uzupełnić swoją wypowiedź jakimś ogólnikowym argumentem. Nie lubię takich rozmów. Wiem, że tematy są ważne, a ja nie rozwijam sfery miłosnej w swoim życiu i nie sądzę, że jestem specjalistą w dziedzinach, których nie mam doświadczenia.
OdpowiedzUsuńmoze-byc.blogspot.com (nowy blog - Fausta)
Właśnie ogólniakami też się staram, ale nie zawsze to wystarcza. Właśnie dlatego, że się nie ma doświadczenia to ja też nie powinnam się wypowiadać, ale jeśli już muszę to wyrażam swoje zdanie, choć to bardzo trudne.
OdpowiedzUsuńPrzyjaźń to cenny dar. Warto ją pielęgnować, nawet gdy są przeszkody :)
OdpowiedzUsuńNie musisz jej dawać rad związanych z miłością, skoro sama jej nie przeżyłaś. Wystarczy, że powiesz "Będę tutaj z Tobą przez ten czas, pomogę Ci to przetrwać" :)