Linkin Park - Shadow of The Day
Szkoła rozpoczęła się już pełną parą. Zapowiedziane sprawdziany, kartkówki, odpowiedzi ustne i prace domowe to już standard. A więc od samego początku nauka, nauka...
Teraz jestem w pierwszej liceum. Idzie nowa podstawa programowa. Od drugiej klasy uczę się tylko tych przedmiotów, które mam rozszerzone na profilu oraz te podstawowe (matematyka, polski, angielski). Mój profil jest z przedmiotami polski, biologia, wos. Ogólnie nawet mi pasuje. Cieszę się, że mam profil z biologią. Ale teraz w tej pierwszej klasie mam tyle przedmiotów, że nie wiem za co się zabrać. Powinnam skupic się na polskim, biologii, matematyce i angielskim. Ale jak rozplanować naukę geografii, chemii, historii i tych innych podstaw przedsiębiorczości czy wiedzy o kulturze. Powinnam uczyć się tych przedmiotów na których mi zależy, a resztę olewać i żeby tylko zaliczyć. Prawda? Tylko nie mam pojęcia jak to zorganizować. Nie chcę lecieć na ściągach i mieć dwóje. Ale na prawdę nie dam rady uczyć się tylu przedmiotów na raz. Bo tylko schrzanię oceny z tych ważniejszych przedmiotów. Kwestia dobrej organizacji i będzie dobrze. Tylko z organizacją i planowaniem to u mnie kiepsko.
W związku z tym jak Wy to rozplanowujecie? Czy w ogóle coś o tym myślicie, czy po prostu uczycie się i jak będzie to będzie?
Tak samo mam problem z wyborem poziomu na angielski. Dostałam się na zaawansowany, ale nie sądzę bym dała sobie radę. Więc chcę przepisać się na poziom średni. Bo on dokładnie odpowiada moim predyspozycjom. Tylko problem w tym, że nie mam pojęcia co mam tak na prawdę zrobić. Każdy wybór ma swoje plusy i minusy. Na poziomie średnim będę się uczyła w miarę od postaw i będę umiała wszystko na bieżąco. A na zaawansowanym podszkolę się biegle w angielskim. Tak i właśnie teraz doszłam do tego, że jak mam się nauczyć biegle angielskiego zaczynając od samego końca? Chyba najlepiej by było przenieść się na średni. Tylko w zaawansowanym już nauczycielka uczy jak na poziomie do matury. Wybór do rozstrzygnięcia do następnego tygodnia. Bo może i bym dała sobie radę na zaawansowanym, ale musiałabym dużo nadrabiać i uczyć się dużo słówek, aby dogonić resztę grupy.
Wybory, wybory. Cokolwiek się wybierze to zawsze źle. Ja nie będę Ci radzić jak się uczyć, bo wprawdzie dożyłam do trzeciej klasy, ale właśnie się okazuje, że przesadziłam z olewaniem i byciem przezroczystym. :D
OdpowiedzUsuńA co do angielskiego, to może nie doceniasz swoich umiejętności?
Czyli wniosek z tego taki, że trzeba uczyć się wszystkiego z takim samym zapałem ;]
UsuńMożliwe, ale nie sądzę bym z angielskiego była odpowiednim kandydatem do grupy zaawansowanej :)
Ja bym jednak została na tym angielskim. Powinnaś sobie poradzić ;)
OdpowiedzUsuńPowinnam, a czy to się stanie to z tym różnie może być ;)
UsuńJa na razie jestem w 3 gimn. i też już od początku zaczęła się nauka, sprawdziany i cała reszta.
OdpowiedzUsuńCo do nauki tych wszystkich przedmiotów to zdecydowanie nie ma to sensu - 3 czy 4 mi zdecydowanie starczy np. z historii czy wiedzy o kulturze, a wolałabym skupić się na czymś co lubię i z czym wiążę przyszłość.
Też to przerabiałam. Przygotowywanie do egzaminu, który teraz uważam za łatwiznę :)
UsuńNo właśnie. Trzeba skupiać się na tych ważniejszych, ale wszystko zależy od tego z jaką szybkością i efektywnością się ktoś uczy.
Ja, a ja jestem teraz w klasie maturalnej + egzamin zawodowy, przede wszystkim staram się być systematyczna. Zawsze byłam z tym na bakier, ale wiem, że akurat w tym roku muszę się z tą cechą zaprzyjaźnić, bo inaczej skutki będą tragiczne. Systematyczność u mnie oznacza to, że zadania domowe robię na bieżąco, nie odkładam ich na "drugi dzień", bo drugiego dnia może się mały stosik przerodzić w górę lodową, a jeszcze jak do tego dochodzi nauka na jakiś sprawdzian to pozostaje już tylko płakać ;) Oczywiście jeśli jakieś zadanie wymaga odrobienia dopiero na następny tydzień, to odkładam je na weekend :) Na sprawdziany uczę się dzień przed, nigdy wcześniej.
OdpowiedzUsuńCo do angielskiego, myślę, że lepiej byłoby się przepisać na poziom średni, wtedy wiele sobie utrwalisz, a we własnym zakresie możesz iść do przodu pod kątem matury :)
Systematyczność to też ważna sprawa. O wiele mniej wysiłku i czasu się wkłada w przygotowanie do sprawdzianów, jeśli uczyło się z lekcji na lekcję :) Też tak wolę, że dzień wcześniej, bo na drugi dzień (niby) więcej pamiętam, ale często tak jest, że ucząc się dzień wcześniej bardziej się stresuję.
UsuńDzięki za radę ;) Coś muszę rozważyć.
Współczuję Wam tego właśnie natłoku lekcji w pierwszej klasie. Lepiej się skupić na tych, które odchodzą w tym roku, ponieważ te oceny będą na świadectwie maturalnym, a później nie da się rady ich poprawić. :) Jeśli chodzi o angielski. Na Twoim miejscu, zostałabym. Sama miałam dość podobny problem w pierwszej klasie, ale w końcu postanowiłam zostać. Jest ciężko, ale wiem, że idę do przodu i się uczę, a nie ciągle powtarzam to samo :). Trzymam kciuki, dasz radę. ;)
OdpowiedzUsuńspojrzeniem.blogspot.com
Sama sobie współczuję, ale cóż mój rocznik jest 'króliczkiem doświadczalnym'. Zamiast uczyć wymyślają jakieś nowe podstawy. No właśnie będą na świadectwie, więc muszę się z Tobą zgodzić :)
UsuńJeśli mi się uda przepisać to się przepiszę, a jak nie to trudno. Dzięki za wparcie :) Może i bym dała radę, ale mam spore zaległości w angielskim, a nie jestem taka odważna by skakać na tak głęboką wodę. Pewnie jak mnie nie przepiszą to siła wyższa i będę musiała dać radę :)
Ja też miałam zaległości, ba - nadal mam, po roku nauki, więc wiesz. U mnie wszyscy są ciekawi, jaką maturę nam zrobią, jako że jesteśmy ostatni z tej starej podstawy programowej.
Usuń