Optymizm to moje przekleństwo. Może coś w tym jest. Siłę do życia jaką mam, czasami odczuwam jako przekleństwo. Zamknięta w sobie, zimna, napawam obojętnością, jestem wycofana z życia. Takie opinie już słyszałam, ale czy ktoś z oceniających wie jaka na prawdę jest przyczyna? Przyznam, że trochę w tym prawdy jest, ale nie do końca, więc kto daje ludziom prawo (nawet tym, których uważam za przyjaciół czy dobrych znajomych) na takie podsumowanie mnie? Do prawdy nikt. To nie tak, że obrażam się czy złoszczę za prawdę, nie nigdy. Prawda boli, jednak jako najgorsza jest przeze mnie rozumiana, ale jeżeli jest mylnie odbierana, że tak powiem brzydko od d*py strony to wydaje mi się, że to fair nie jest.
Wszystkie wydarzenia z mojego życia umocniły mnie. Zresztą nie będę się powtarzać. Jestem silniejsza i nie przejmuję się błahostkami. Dla mnie problem znanego złamanego paznokcia jest po prostu śmieszny. Życie w ciągu trudnych chwil coś mi dało w postaci optymizmu i siły i zabrało, a jest to częściowa obojętność. Choć nie do końca tak jest, bo nie nazwałabym siebie zimną osobą. Ale to prawda, że nie potrafię okazywać uczuć. W życiu pierwsza nie powiem "kocham cie", nie przytulę. To wszystkiego podchodzę z ogromnym dystansem. Nie lubię mówić o swoich uczuciach. Jestem nieśmiała i zapewne zamknięta w sobie. Ale myślicie, że mi z tym dobrze? Czuję, że przyjaciele uważają mnie za obojętną, nie muszą nawet tego wyrażać słowami. A zupełnie obcy ludzie za zbyt recesywną. Wszyscy myślą, że skoro jestem optymistką to nic mnie nie interesuje, każdego problem uważam za nieważny i bagatelizuje go, że się niczym nie przejmuję i wszystko spływa po mnie jak po kaczce. Może się mylę. Chciałabym, bo ja bym tego tak nie odbierała. Ale nie mam zamiaru nikomu nic na siłę udowadniać.
Pesymiści mają na tyle dobrze, że jak im się coś w życiu psuje to i tak nie zmienia to ich nastawienia. A jak jest u optymistów? (przynajmniej u mnie) jak się psuje to cały ten optymizm może w momencie runąć. Jak domek z kart. Ale tak na prawdę nic go nie obali. Czasami po prostu trochę ten domek drga. Ale wciąż jest i będzie. Pomimo każdego wiatru trzyma się silnie.
Pesymiści mają na tyle dobrze, że jak im się coś w życiu psuje to i tak nie zmienia to ich nastawienia. A jak jest u optymistów? (przynajmniej u mnie) jak się psuje to cały ten optymizm może w momencie runąć. Jak domek z kart. Ale tak na prawdę nic go nie obali. Czasami po prostu trochę ten domek drga. Ale wciąż jest i będzie. Pomimo każdego wiatru trzyma się silnie.
Każdy myśli, że mnie zna. Tak na prawdę nie macie o mnie zielonego pojęcia.
Często czuję to samo - ludzie oceniają nie mając nawet pojęcia, co spowodowało to, że jestem jaka jestem. Większość ludzi ma cholerny nawyk uproszczania wszystkiego i oceniania zanim jeszcze zdążą kogoś naprawdę dobrze poznać. Nie mówię, że ja jestem od tego wolna, ale staram się powstrzymywać ten nawyk najlepiej, jak tylko potrafię.
OdpowiedzUsuńhttp://all-guilty-by-association.blogspot.com/
Oceniają i choc trochę w tym prawdy jest to źle ją interpretują, robiąc ze mnie zupełnie inną osobę. Ja również nie jestem aniołkiem, ale jak już oceniam kogoś po faktach, a nie przypuszczeniach.
UsuńAle i tak być lepiej optymistą. Wiesz, to że masz dystans do ludzi to nie przyniesie Ci nic złego. Lepiej to, niż kochać każdego i dostawać po tyłku.
OdpowiedzUsuńTo ostatnie zdanie, o tym, że nikt Cię nie zna jest jednym z stwierdzeń, których nie znoszę. Kojarzy mi się z płytka osobą. Może przez pochodzenie tego tekstu. Nie miałam na myśli Cię urazić.
Tak masz rację, ale przez to mam ograniczone wejście w kontakty z ludźmi.
UsuńNie ma sprawy, ja z zrozumiałam je inaczej i dlatego wstawiłam. Chodziło mi o to, że nikt mnie do końca nie pozna, a opinie to wygłasza i czasem mylnie odebrane.
Odebrałam to podobnie, lecz to jest takie hasło typowe nastolatek. Rozumiesz?
UsuńTak rozumiem.
Usuńczy ktos jest optymista czy pesymista ma realne problemy jedne wieksze inne mniejsze ale cos zawsze tam jest nie do konca tak jak jest... a z tym okazywaniem uczuc wazne zeby zakochac sie z wzajemnoscia i mozna tej osobie okazywac uczucia a nie trzeba wszystkim dookola przynajmniej w nadmiarze ;P
OdpowiedzUsuńzreszta zobaczysz zakochasz sie to inaczej bedzie sama mowie to po sobie kiedys rozmowa z facetem, tanczenie itd to bylo nie mozliwe a dzis jestem bardziej smiala niz kiedys wiec i tak z Toba bedzie ;)
a opinie innych coz niech maja Ty sama wiesz najlepiej jaka jestes i to jest najwazniejsze ;)
No tak jednej osobie, tylko problem w tym, że ja nie wiem jak to uczucie rozpoznać, poczuć. Wiem, dziwnie to brzmi.
UsuńTak być może, może w nowej szkole coś się we mnie odblokuje :)
Tak też tak myślę, tylko czasami granice są przekroczone.
hmmm ze tak powiem sama to poczujesz... tego sie nie da oszukac czujesz czy ktos sie kreci czy nie czy to jest to czy nie czy to odpowiada kwestia tylko i wylacznie czasu...
UsuńRównież nie potrafię okazywać uczuć. Pracuję nad tym, ale jest ciężko...
OdpowiedzUsuńOptymizm jest znacznie lepszy, dlaczego ludzie sądzą, że nic Cię w takim przypadku nie interesuje?
Pozdrawiam, Eule
Trudno jest to zmienić.
UsuńWłaśnie jakbym to wiedziała, to bym mogła to jakoś zrozumieć. Może uważają, że z góry uważam kogoś problem za mało poważny i z pewnością do rozwiązania. Nie mam pojęcia.
Dla mnie to głupie myślenie... Wcale tak nie jest.
UsuńOczywiście, że głupie.
UsuńWydaje mi się, że nawet sama siebie nie znasz. Chyba nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Znamy tylko pewien fragment siebie, a to jak inni nas postrzegają też należy do nas. Też trzeba brać to pod uwagę - to nie jest tak, że zawsze mamy rację. Nie jest też tak, że inni ją zawsze mają, niemniej jednak warto połączyć swój i czyjś obraz samej siebie. Jesteśmy tak skomplikowaną istotą, że trzeba patrzeć na nas samych z różnych perspektyw i z każdej wyciągnąć wnioski.
OdpowiedzUsuńNie powinno się zanadto posuwać w ocenie drugiej osoby, ale musimy się przecież jakoś ustosunkowywać do każdej osoby, którą mijamy. Czy tego chcemy czy nie ZAWSZE są wokół nas inni ludzie.
To co napisałaś jest bardzo interesujące i skore do przemyśleń. Jest coś w tym, że być może nie znam siebie wystarczająco dobrze, jest przede mną jeszcze kilkanaście lat, więc pewnie jeszcze siebie zaskoczę i poznam swoje dalsze 'ja'. Ale zgodzę i nie zgodzę z tym, że to jak nas ludzie postrzegają należy do nas. Bo nie zawsze postrzegają nas zgodnie z prawdą, przylepiając mylne etykiety. Ale czasami zdarza się tak, że ludzie wygłaszają opinie zgodną z prawdą, co należy zaakceptować i przemyśleć czy rzeczywiście tak jest.
UsuńJasne - ludzie często przylepiają mylne etykiety, ale zawsze warto się zastanowić czy to wynika z ich złej woli i pójścia na łatwiznę (nie chcą poznać lepiej Ciebie lub motywów Twojego zachowania) czy z tego, że np. czasami sami wysyłamy 'złe' sygnały nie zwracając nawet na to uwagi lub nie zdając sobie z tego sprawy.
UsuńNad tym drugim stwierdzeniem powinnam się zastanowić bo może coś w tym jest.
UsuńWiesz, jak ostatnio zauważyłam to, co napisałaś : jeśli ktoś mówi Ci o swoim problemie, a Ty, jako optymistka, masz dla niego proste rozwiązanie i nie rozczulasz się nad nim, to od razu masz to gdzieś. Przykre, ale to się rozszerza. Ludzie odtrącają proste rozwiązania nadaremnie czekając na cud.
OdpowiedzUsuńDosłownie tak jest jak napisałaś i to mnie strasznie irytuje, bo to nie prawda, że mnie to wcale nie interesuje, po prostu sądzę, że skoro sprawę można szybko rozwiązać to po co się nad tym użalać. Zresztą taka prawda.
Usuń